Śpiewnik


Śpiewnik 169 WDH-ek Inkaski                                        im. dh. Joasi Skwarczyńskiej
Bitwa
Okręt nasz wpłynął w mgłę i fregaty dwie
Popłynęły naszym kursem by nie zgubić się.
Potem szkwał wypchnął nas poza mleczny pas
I nikt wtedy nie przypuszczał, że fregaty śmierć nam niosą.

Ciepła krew poleje się strugami,
Wygra ten, kto utrzyma ship.
W huku dział ktoś przykryje się falami,
Jak da Bóg, ocalimy bryg.

Nagły huk w uszach grał i już atak trwał,
To fregaty uzbrojone rzędem w setkę dział.
Czarny dym spowił nas, przyszedł śmierci czas,
Krzyk i lament mych kamratów, przerywany ogniem katów.

Pocisk nasz trafił w maszt, usłyszałem trzask,
To sterburtę rozwaliła jedna z naszych salw.
"Żagiel staw" krzyknął ktoś, znów piratów złość,
Bo od rufy nam powiało, a fregatom w mordę wiało.

Z fregat dwóch tylko ta pierwsza w pogoń szła,
Wnet abordaż rozpoczęli, gdy dopadli nas.
Szyper ich dziury dwie zrobił w swoim dnie,
Nie pomogło to psubratom, reszta z rei zwisa za to.

Po dziś dzień tamtą mgłę i fregaty dwie,
Kiedy noc zamyka oczy, widzę w moim śnie.

Tamci, co śpią na dnie, uśmiechają się,
Że ich straszną śmierć pomścili bracia, którzy zwyciężyli.


Od Krakowa
Od Krakowa czarny las     A E/ D A
Za tym lasem tęczy pas  fis D/ h G
A on tam daleko, gdzieś za siódmą rzeką
Lecz Bóg tęczą związał nas
Z kolorowych siedmiu smug
Most przez niebo zrobił Bóg
Po tęczowym moście aniołowie noście
Serce moje do jego nóg
Tęczy z nieba niknie ślad
Aniołowie poszli spać
A nad czarnym lasem wicher szumi basem
Że niedługo wróić masz
Z kolorowych siedmiu smug
Most przez niebo zrobił Bóg
Po tęczowym moście  aniołowie noście
Serce moje do jego nóg

Lubię mówić z Tobą
Kiedy z serca płyną słowa 
Uderzają z wielką mocą 
Krążą blisko wśród nas ot tak 
Dając chętnym szczere złoto 
I dlatego lubię mówić z Tobą 

Każdy myśli to co myśli 
Myśli sobie moja głowa 
Może w końcu mi się uda 
Wypowiedzieć proste słowa 
I dlatego lubię mówić z Tobą 

Łemata
Pamiętam tylko tabun chmur się rozwinął    AE fis cis
I cichu wiatr wiejący ku połoninom      D A E Da
Jak kamień plecak twardy pod moją głową
I czyjaś postać, co okazała się tobą

ref. Idę dołem a ty górą     A E
Jestem słońcem, ty wichurą     fis cis
Ogniem ja, wodą ty    D A
Śmiechem ja, wodą ty E DA
Byłaś jak słońce w tę smutną noc
Jak wielkie szczęście, co zesłał mi los
Lecz nie na długo było cieszyć się nam
Te kłótnie bez sensu, skąd ja to znam

I tłumaczyłem, jak naprawdę to jest
Że mam swój świat ,a w nim setki tych swoich spraw
A moje gwiazdy to z daleka do mnie lśnią
Śmiechem i łzami witają mój bukowy dom

I czas zakończyć rozważania te
Przy wodospadzie, tam, gdzie słychać śpiew
W źródlanej wodzie, czas zanurzyć dłoń
Już żegnam was., dziś odchodzę stąd



Połoniny niebieskie
 Gdy nie pozostanie po mnie nic 
Oprócz pożółkłych fotografii
Błękitny mnie przywita świt 
W miejscu co 
go nie ma na mapie 

A kiedy sypną na mnie piach
Gdy mnie okryją cztery deski 
To pójdę tam gdzie wiedzie szlak
Na połoniny niebieskie 

Powiezie mnie błękitny wóz 
Ciągnięty przez błękitne konie
Błękitną drogą będzie wiózł
Aż zaniebieszczy w dali błonie 

Tak 
wolny od zmartwień i od trosk
Pójdę wygrzewać się na trawie 
A z czasem gdy mi przyjdzie chęć 
Z góry na ziemię się pogapię

Popatrzę jak wśród smukłych malw
Wiatr w przedwieczornej ciszy kona
I tylko trochę będzie żal 
Że u was trawa taka zielona 


 Mały obóz
Kiedy rankiem ze skowronkiem 
Powitamy nowy dzień 
Rosy z trawy się napijesz 
pierwszy słońca promień zjesz 
Potem wracać trzeba będzie 
pożegnamy rzekę las 
Bądźcie zdrowi nasi bracia 
Bądźcie zdrowi na nas 
czas... 

Ustawimy mały obóz
Bramę zbudujemy z serc
A z tych dusz co tak gorące
Zbudujemy sobie piec
Rozpalimy mały ogień
A w tym ogniu będziesz piekł
Naszą przyjaźń która łączy 
Która da Ci to co chcesz...

 My jeszcze tu powrócimy
Nie za rok, no to za dwa
Więc dlaczego płacze rzeka,
Więc dlaczego szumi las?
Wszak przyjaźni naszej wielkiej
Nie rozerwie piorun zła
Ona mocna jest bezczelnie,
Więc my wszyscy jeszcze raz:








Historia Pewnej znajomości
Morza szum, ptaków śpiew 
Złota plaża pośród drzew 
Wszystko to, w letnie dni 
Przypomina Ciebie mi, przypomina Ciebie mi 

Szłaś przez step, z tyłu pies
"Głos Wybrzeża" w pysku niósł
Wtedy to pierwszy raz
Usmiechnęłaś do mnie się, usmiechnęłaś do mnie się

Odtąd już, dzień po dniu
Upływały razem nam
Rano skwer, plaża lub
Molo gdy zapadał zmierzch, molo gdy zapadał zmierzch

Płynał czas, letni czas
Aż wakacji nadszedł kres
Przyszedł dzień, w którym już 
Rozstać musieliśmy się, rozstać musieliśmy się














Sosenka
Jak to dobrze być harcerzem
Na obozach spędzać czas
Na pólnocy pojezierze
Na południu szumi las
Hej raz, mówię Wam
Szumi las, mówię Wam
A w lesie, mówię Wam, sosenka
Spodobała mi się jeden raz
Harcerka Marysieńka
Sama woda łódkę niosła
Łódkę niosła w siną dal
A on zamiast trzymać wiosła
Objął ją i spiewał tak:
Całuj, całuj druhu miły
Całuj, całuj póki czas
Bo gdy przyjdzie czas rozstania
To już tam nie będzie nas
Alleluluja
Tajemny akord kiedyś brzmiał
Pan cieszył się gdy Dawid grał
Ale muzyki dziś tak nikt nie czuje
Kwarta i kwinta tak to szło
Raz wyżej w dur, raz niżej w mol
Nieszczęsny król ułożył : Alleluja

Na wiarę nic nie chciałeś brać
Lecz sprawił to księżyca blask
Że piękność jej na zawsze cię podbiła
Kuchenne krzesło tronem twym
Ostrzygła cię i już nie masz sił
I z gardła ci wydarła: alleluja 

Dlaczego mi zarzucasz wciąż, 
Że nadaremno wzywam Go
Ja przecież nawet nie znam Go z imienia
Jest w każdym słowie światła błysk
Nieważne czy usłyszysz dziś najświętsze, czy nieczyste: alleluja



Dym z jałowca
Dym z jałowca łzy wyciska,
Noc się coraz wyżej wznosi.
Strumień srebrną falą błyska,
Czyjś głos w leśnej ciszy prosi.

Ref.: Żeby była taka noc,
kiedy myśli mkną do Boga,
Żeby były takie dni,
gdy się przy nim ciągle jest,
Żeby był przy Tobie ktoś,
kogo nie zniechęci droga,
Abyś plecak swoich win
stromą ścieżką umiał nieść do Boga.

Tuż pod szczytem się zatrzymaj,
Spójrz jak gwiazdy w dół spadają,
Spójrz jak drży kosodrzewina,
Góry z Tobą wraz wołają.

Ref.: Żeby była taka noc....

Usiądź z nami przy ognisku,
Płomień twarz ci zarumieni
Usiądziemy tutaj nim blisko
Jedną myślą połączeni

Ref: Żeby była taka noc...

Hej przyjaciele
Tam, dokąd chciałem, już nie dojdę,
Szkoda zdzierać nóg.
Już wędrówki naszej wspólnej
Nadchodzi kres

Wy pójdziecie inną drogą,
Zostawicie mnie,
Odejdziecie - sam zostanę
Na rozstaju dróg

Hej, przyjaciele, przyjaciele
Zostańcie ze mną
Przecież wszystko to, co miałem,
Oddałem Wam.

Hej, przyjaciele
Chociaż chwilę jedną
Znowu w życiu mi nie wyszło,
Znowu będę sam.

Znów spóźniłem się na pociąg
I odjechał już
Tylko jego mglisty koniec
Zamajaczył mi.

Stoję smutny na peronie
Z tą walizką jedną,
Tak jak człowiek, który zgubił
Od domu swego klucz.

Ref.

Tam, dokąd chciałem, już nie dojdę,
Szkoda zdzierać nóg.
Już wędrówki naszej wspólnej
Nadchodzi kres.

Wy pójdziecie inną drogą,
Zostawicie mnie,
Zamazanych drogowskazów
Nie odczytam już.

Zbroja
Dałeś mi Panie zbroje
Dawny kuł platnerz ją
W wielu pogięta bojach
W wielu ochrzczona krwią
W wykutej dla giganta
Potykam się, co krok
Bo jak sumienia szantaz
Uciska lewy bok
Lecz choc zaginal helm i miecz
Dla ciala zadna w niej ostoja
To przeciez w koncu wazna rzecz
Zbroja !

Magicznych na niej rytow
Dzis nie odczyta nikt
Ale wykuta z mitow
I wieczna jest jak mit
Do ciala mi przywarla
Przeszkadza zyc i spac
A tlum sie cieszy z karla
Co chce giganta grac

Ref.

A taka w niej powaga
Dawno zaschnietej krwi
Ze czuje jak wymaga
I każe rosnac mi
Byc może, nadaremnie
Lecz stane w niej za stu
Zdejmij ja Panie ze mnie
Jesli umre podczas snu
Bo choc zaginal...

Wrzasneli haslo – wojna !
Zbudzili hufce hord
Zgwalcona noc spokojna
Oglada pierwszy mord
Goreja swieze rany
Hanbiona plonie twarz
Lecz nam do obrony dany
Pamieci pancerz nasz
Wiec choc za ciosem pada cios
I wrog posilki sle w konwojach
Nas przed upadkiem chroni wciaz
Zbroja !

Wywlekli pudla z blachy
Natkali kul do luf
I strasza sami w strachu
Strzelaja do cial i slow
Zabroncie zyc wystrzalem
Niech zatryumfuje gwalt
Nad kazdym wzejdzie cialem
Pamieci zywej ksztalt
Choc slonce skryl bojowy gaz
Choc zoldak plawi sie w rozbojach
Wciaz przed upadkiem chroni nas
Zbroja !

Wytresowali swinie
Kupili sobie psy
I w pustych slow swiatyni
Stawiaja oltarz krwi
Zawodzi przed balwanem
Polslepy kaplan – lgarz
I kazdym nowym zdaniem
Hartuje pancerz nasz
Choc krwia zachlysnal sie nasz czas
Choc mysli tona w paranojach
Jak zawsze chronic bedzie nas
Zbroja !
Zbroja !




Warneńczyk
śni chorągiew pozłocista        a G a
Chrzęści zbroja szmelcowana            C G C
Jedzie, jedzie król Władysław           d a
By poskromić bisurmana        G a

Po wąwozach brzmią cykady
Koń królewski raźnie parska
Dzielny Węgier Jan Hunyady
Sprawia szyki klnąc z madziarska

Nad wzgórzami wstają zorze
Wojsko w marszu rumor czyni
Bo już widać Czarne Morze
Mówi legat cesarini

Król naprędce je śniadanie
Jan Hunyady wszedł z łoskotem
Nawalili Wenecjanie
Wycofali swoją flotę

Król odstawił kubek z winem
Blask mu strzelił spod powieki
Uderzamy za godzinę
A Wenecji wstyd na wieki

Jeszcze Warna w dali drzemie
Jeszcze nisko stoi słońce
A pancerni strzemię w strzemię
A pancerni koncerz w koncerz

A pancerni kopia w kopię
Ku piaszczystym patrzą brzegom
No to cześć, daj pyska chłopie
Mówi król do Hunyadego

I zgrzytnęły jednym blaskiem
Setki mieczy wyszarpniętych
I trzasnęły jednym trzaskiem
Setki przyłbic zatrzaśniętych

I zadrżała ziemia święta
I huknęły dzwony w mieście
I ruszyli, najpierw stępa
Potem kłusem, cwałem wreszcie

Poszła dzielna polska jazda
Poszli Węgrzy niczym diabli
Jak stalowa, ostra drzazga
Jak błyszczące ostrze szabli

I widziano jak lecieli
Pędem wielkim i szalonym
I widziano jak tonęli
W morzu Turków niezmierzonym

Po czym z piórem siadł nad kartą
Mnich uczony, stary skryba
Warto było, czy nie warto
Odwrót byłby lepszy chyba

Chrzanił zacny zjadacz chleba
Czas nad nami wartko goni
I tak kiedyś umrzeć trzeba
To już lepiej tak jak oni

Zresztą koniec dzieło wieńczy
Mnich w klasztorze kipnął marnie
A szalony król Warneńczyk
Ma grobowiec w pięknej Warnie
I szanują go Bułgarzy
I nas dzięki niemu cenią
Więc na czarnomorskiej plaży
Kłaniam się królewskim cieniom

Moi przyjaciele
Kiedy was nie ma to jakby nagle
W moim życiu zabrakło muzyki.
Kiedy was nie ma to czas mnie straszy,
Że przeminę, że będę chwilą.
Kiedy was nie ma to jakby niebo
Miało się rozstać na zawsze ze słońcem.
Kiedy was ie ma dość mam wszystkiego
I pragnę stąd naprawdę odejść.

Moi przyjaciele > x3
Bądźcie zawsze ze mną.
Moi przyjaciele > x2
Z wami wiem, że wszystko mogę,
Że wystarczy tylko chcieć.

Jak mam zaśpiewać, jak mam dziękować,
Jak wytłumaczyć, że bez was mnie nie ma?.
Przytulę do was moją miłość
I wdzięczność moją w modlitwę zamienię.
Milion Aniołków narysuje
I po kolei postrącam z drzewa,
Dom na górze wybuduję
I zagram dla was kiedy trzeba.

Jolka
Jolka, Jolka,
Pamiętasz lato ze snu,
Gdy pisałaś: "tak mi źle,
Urwij się choćby zaraz,
Coś ze mną zrób,
Nie zostawiaj tu samej, o nie".

Żebrząc wciąż o benzynę,
Gnałem przez noc,
Silnik rzęził ostatkiem sił,
Aby być znowu w Tobie,
Śmiać się i kląć,
Wszystko było tak proste w te dni.

Dziecko spało za ścianą,
Czujne jak ptak,
Niechaj Bóg wyprostuje mu sny!
Powiedziałaś, że nigdy, że nigdy aż tak
słodkie były, jak krew Twoje łzy

REF:
Emigrowałem z objęć Twych nad ranem,
Dzień mnie wyganiał, nocą znów wracałem,
Dane nam było, słońca zaćmienie,
Następne będzie, może za sto lat.

2. Plażą szły zakonnice, a słońce w dół,
Wciąż spadało nie mogąc spaść,
Mąż tam w świecie za funtem, odkładał funt,
Na Toyotę przepiękną, aż strach.

Mąż Twój wielbił porządek i pełne szkło,
Narzeczoną miał kiedyś, jak sen,
Z autobusem Arabów zdradziła go,
Nigdy nie był już sobą, o nie

REF:
Emigrowałem z ramion Twych nad ranem,
Dzień mnie wyganiał, nocą znów wracałem,
Dane nam było, słońca zaćmienie,
Następne będzie, może za sto lat.

3. W wielkiej żyliśmy wannie i rzadko tak,
Wypełzaliśmy na suchy ląd,
Czarodziejka gorzałka tańczyła w nas,
Meta była o dwa kroki stąd.

Nie wiem ciągle dlaczego zaczęło się tak,
Czemu zgasło też nie wie nikt,
Są wciąż różne koło mnie, nie budzę się sam,
Ale nic nie jest proste w te dni.

Cisza
Nie o uśmiech mi chodzi, bo się śmiałaś nieraz,
Ale o to co kiedyś otworzyło się w nas.
Coś co przyszło tak szybko i przeszło jak wiatr,
Czego właśnie najbardziej mi brak.

Przychodziłem co wieczór posłuchać Twych płyt,
O miłości w ogóle nie mówiliśmy nic.
Wyjechałaś tak nagle, cichutko jak mysz,
Zostawiłaś swój adres i list.

Ref. W taką ciszę wszystkie gwiazdy na niebie wyliczę,
Ciebie wołam, ale cisza i pustka dookoła.

Jesteś moim aniołem, miłością bez dna,
Jesteś moją boginią, którą widzę co dnia.
Jakże długo mam czekać, jak prosić Cię mam,
Każesz trwać w niepewności, więc trwam.

Ref. W taką ciszę wszystkie gwiazdy na niebie wyliczę,
Ciebie wołam, ale cisza i pustka dookoła.

Choć dostaję Twe listy i zdjęć pare mam,
Żyję jak grzeszny anioł w tłumie ludzi, lecz sam.
Jeszcze tli się nadzieja, że spotkamy się znów,
Do księżyca się śmiejąc przywołuję Cię - wróć!

Ref. W taka cisze..

Kocham Cie jak Irlandię
Znikałaś gdzieś w domu nad Wisłą,
Pamiętam to tak dokładnie,
Twoich czarnych oczu bliskość,
Wciąż kocham Cię jak Irlandię.

A Ty się temu nie dziwisz,
Wiesz dobrze, co byłoby dalej,
Jak byśmy byli szczęśliwi,
Gdybym nie kochał Cię wcale.

Przed szczęściem żywić obawę
Z nadzieją, że mi ją skradniesz,
Wlokę ten ból przez Włocławek,
Kochając Cię jak Irlandię.

A Ty się temu nie dziwisz,
Wiesz dobrze, co byłoby dalej,
Jak byśmy byli szczęśliwi,
Gdybym nie kochał Cię wcale.

Gdzieś na ulicy Fabrycznej
Spotkać nam się wypadnie,
Lecz takie są widać wytyczne,
By kochać Cię jak Irlandię.

A Ty się temu nie dziwisz,
Wiesz dobrze, co byłoby dalej,
Jak byśmy byli szczęśliwi,
Gdybym nie kochał Cię wcale.

Czy mi to kiedyś wybaczysz?
Działałem tak nieporadnie.
Czy to dla Ciebie coś znaczy
Że kocham Cię jak Irlandię?

A Ty się temu nie dziwisz,
Wiesz dobrze, co byłoby dalej,
Jak byśmy byli szczęśliwi,
Gdybym nie kochał Cię wcale, Cię wcale.

Paszczak
Namaluję dla Ciebie Paszczaka,
Brysia, Brombę i Rumburaka
a czo, kurcze, a czo
I nie będę się kłócić z Agnieszką
podaruję jej książkę, tę śmieszną
bo wiem, że chciała ją mieć

I wyśpiewam dla Ciebie cały świat
I piosenkę tę z filmu o Muppetach
I wierszyk Ci powiem "siała baba mak"
I proszę się na mnie już nie gniewaj

Ja pomogę Ci w matematyce
I zadanie za Ciebie wyliczę
a Ty, otrzyj już łzy.
No i kurcze się wreszcie uśmiechnij,
że płakała nie będziesz przyżeknij,
bo ja nie mam co Ci więcej dać

I wyśpiewam dla Ciebie...






1 komentarz: